Pani Justyna wylosowała w jednej z gazet rozrywkowych pralkosuszarkę najwyższej generacji. Bardzo ucieszyła się z wygranej. Niestety do czasu, gdy miała zgłosić się po odbiór nagrody. I tu spotkała ją przykrość, bo okazało się, że musiała zapłacić podatek. Pani Justyna jest emerytką i dostaje niewiele pieniędzy, które przeznacza na opłaty mieszkaniowe i drogie leki, które musi kupować co miesiąc.
Niestety zgodnie z prawem od każdej wygranej powyżej wartości 760zł należy zapłacić zryczałtowany podatek dochodowy w wysokości 10% wartości nagrody. Każda wygrana poniżej, której wartość nie przekracza 760zł jest zwolniona z podatku. Jest to bardzo istotna informacja dla wszystkich, którzy biorą udział w różnorodnych konkursach organizowanych przez środki masowego przekazu (w tym Internet).
Dobrze, że pani Justyna nie wygrała samochodu. Bo to byłby dopiero problem! Zanim pani „szczęściara” odebrała pralkosuszarkę musiała pokazać dowód wpłaty podatku. Nie stać jej było na jego zapłacenie. Dobrze, że pożyczyła pieniądze od sąsiadki.
W niektórych przypadkach organizatorzy konkursu pozwalają na sprzedaż nagrody, a osoba która wygrała otrzymuje sumę pieniędzy pomniejszoną o 10% podatek.
Szkoda, że bardzo rzadko zdarza się, że organizator konkursu sfinansuje i pokryje podatek. Wtedy odbieranie nagród byłoby o wiele przyjemniejsze. Skoro stać go na nagrody, zawsze powinno stać na podatek.
Niestety nie mamy wpływu na prawo i egzekwowanie należności przez Urząd Skarbowy. Niesprawiedliwe jest jednak to, że podatek trzeba płacić zanim odbierze się nagrodę. O ile łatwiej by było, gdyby osoba, którą nie stać na zapłacenie podatku, sprzedała nagrodę i dopiero uregulowała należności, a nie zaciągała kredytów na spłatę podatku od nagrody, którą jeszcze nie otrzymała. W polskim prawie jest mnóstwo absurdów. Szkoda, że jeden dotyczy nagród.